niedziela, 28 października 2012

NIE POŻEGNAŁEŚ SIĘ ZE MNĄ...

Samotność, melancholia, smutek i wielka pustka,
Wszystko jest takie szare, nieważne, obojętne.
Strzępy myśli w mej głowie, poszarpane, nieufne,
Rozbiegane żałośnie gnają w nicość, gdzieś w otchłań.

Wszystko takie bez celu, beznadziejne, upiorne,
W sercu ból, w uszach lament. Czy to może już obłęd?
Taka jestem rozdarta,taka pusta wewnętrznie.
Czy to kiedyś mi minie, czy rozerwie mi serce?

Oczy już nie chcą płakać, w głowie ciągle to samo,
Serce krwawi i krwawi, zostawiłeś mnie samą...
Co ja mam teraz zrobić? Jak pogodzić mam myśli?
Gdy leżałeś tam, Bracie, mogłeś choć mi się przyśnić.

Mogłeś przyjść się pożegnać choćby w sennej majace,
Dać mi znak, że odchodzisz, że Cię kiedyś zobaczę.
Nie płacz, siostro kochana - rzekłbyś wtedy odchodząc. -
Nawet, gdy mnie nie będzie, ja i tak będę z Tobą.

Będę czuwał z daleka, będę wspierał we wszystkim.
Nawet gdy mnie nie będzie, jestem twoim braciszkiem. -
A tak leżysz w swym grobie przemarznięty do kości,
A ja nie wiem, co myśleć, o rozpaczy... litości!!!

Co mam zrobić? Jak żyć mam? Tyle jest wątpliwości,
W sercu mam pomieszanie  z nienawiścią miłości.
Kto rozwikła tę szaradę w mojej biednej głowie,
Kogo winić: los czy ludzi, czy ktoś mi odpowie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz