piątek, 19 października 2012

ŻYCIE, TO TEATR...

Jesteś tragedią mojego życia,
Moim cierpieniem, bólem i żalem,
Nic oprócz wstrętu i nienawiści
W mym sercu nie ma dla ciebie wcale.

Jesteś tragedią mojego życia,
Moją udręką i piekielnym złem,
Raną bolesną, śmiertelnym wężem,
Horrorem nocy, koszmarnym snem.

Jesteś tragedią mojego życia,
Moim oprawcą i esesmanem.
Miałeś być tym, który da mi szczęście,
Podłym zaś stałeś mi się tyranem.

Jesteś tragedią mojego życia,
Moją chorobą, co żyć nie daje,
Ciętym językiem jad we mnie wpychasz,
Żeby się bronić, już sił nie staje.


Jesteś tragedią mojego życia,
Moim wampirem i w noc, i w dzień,
Swe kły gdzieś głębiej wciąż we mnie wbijasz,
Niedługo wyssiesz żywota rdzeń.

Jesteś tragedią mojego życia,
Moją powodzią, pożarem krwi.
Lecz mam nadzieję, że los się zmieni,
Że będziesz cierpiał kiedyś i ty.

Jesteś tragedią mojego życia,
Moim lekarstwem jest zaś i wiarą,
Że po to cierpię przez wszystkie akty,
Żebyś w ostatnim ty padł ofiarą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz